Off Camera, czyli za co kochamy kino niezależne?
Kino niezależne rządzi się własnymi prawami i nie jest przez nikogo kontrolowane. W Polsce powstało ono na skutek walki z nudą, niespożytej energii oraz fascynacją Zachodem. Niskobudżetowe, niekomercyjne i często amatorskie filmy pokazują widowni inną, artystyczną wizję świata oraz ludzkich problemów. W poniższym artykule opisujemy, za co pokochaliśmy kino niezależne.
Fenomen kina niezależnego – na czym polega?
Podczas kiedy wielkie wytwórnie pracują nad kolejnymi superprodukcjami, gdzieś w małym zakątku świata powstaje tzw. film niezależny, docierający początkowo do wąskiego grona odbiorców. Tego typu produkcje są artystyczną wizytówką głównie młodych reżyserów, stawiających pierwsze kroki w branży filmowej i nieposiadających wielkich środków, potrzebnych na realizację ich produkcji. Zdarza się, że takie filmy zostają zauważone i docenione na najważniejszych festiwalach filmowych jak Off Camera Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego. Wówczas dla ich twórców otwierają się drzwi do sławy oraz do większych możliwości. To, co niewątpliwie stoi za fenomenem tego rodzaju kina, to pasja. Reżyserzy chcą przede wszystkim tworzyć, wykazują się nieprzeciętną inteligencją, mają w sobie wiele energii, zapału i entuzjazmu, czego często brakuje profesjonalnym ekipom filmowym światowych superprodukcji. Wielu z nich ma swoją misję, nie o byciu sławnym i bogatym, ale o pokazaniu widowni innego spojrzenia na świat, zwrócenie uwagi na pewne problemy i skłonienie ich do refleksji. Niektóre obrazy przekazywane są z niesamowitym humorem, inne mogą być dla niektórych trudne w odbiorze ze względu na rodzaj poruszanych w nich problemów. W przeciwieństwie do wielkich, światowych produkcji filmy niezależne nie są robione pod publikę, nie dostarczają widzowi tego, co chce zobaczyć, ale to, czego wcześniej nie widział, a powinien.
Najsłynniejsze filmy kina niezależnego
„Pi”
Darren Aronosfky to nazwisko, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Twórca takich filmów jak „Requiem dla snu” czy „Czarny łabędź” zaczynał właśnie od kina niezależnego. Jego debiutem był mroczny, czarno-biały thriller przedstawiający losy matematycznego geniusza, który za pomocą opracowanego przez siebie komputera, próbuje odkryć regularność w liczbie PI. Dzięki temu mógłby zrozumieć wszystkie zasady funkcjonowania świata. O jego pracach dowiadują się pracownicy Wall Street oraz kabaliści a ich zainteresowanie, oraz wzmożona praca głównego bohatera powoduje u niego silne bóle głowy, które z czasem zaczynają prowadzić go do szaleństwa.
„Wynalazek”
To historia czterech młodych ludzi, pracujących w garażu nad nowoczesnym urządzeniem, z którego tworzą wehikuł czasu. Z początku udaje im się korzystać z wynalazku ostrożnie i rozważnie, jednak z czasem granica pomiędzy zdrowym rozsądkiem a ryzykiem zostaje przekroczona. Skutkuje to utratą wzajemnego zaufania a podróże w czasie, wymykają się spod kontroli. Ten film został określony jako bardzo trudny w odbiorze jednak przychylność i sławę zyskał za pomysłowość oraz idealną realizację. Budżet produkcji zamykał się w 7 tysiącach dolarów, który zwrócił się aż pięciokrotnie. Obraz został nagrodzony na Sundance Film Festival w 2004 roku.
„Teksańska masakra piłą mechaniczną”
Zaskoczenie? Tobe Harper to reżyser kina niszowego, który zyskał sławę i na stałe zapisał się w historii filmu, właśnie za sprawą tej produkcji. Film przedstawia losy grupki nastolatków, którzy podczas podróży po Teksasie zatrzymują się w opuszczonym domu, nieświadomi, że w niedalekim sąsiedztwie mieszka rodzina kanibali. Nie cofną się oni przed niczym, aby zaspokoić swoje pragnienie.