Jak bezpiecznie kupić samochód? Na co trzeba uważać przy kupnie auta?
Kupujący samochód narażony jest na wiele zagrożeń. Chodzi przecież nie tylko o to, by wybrać jak najlepszą ofertę, ale i nie wpaść przy tym w sidła handlarza-naciągacza. Stosują oni różne chytre sztuczki, lepiej więc zawczasu dowiedzieć się, jak uniknąć podejrzanych ofert i nie podpisać umowy, której moglibyśmy potem żałować.
- Nie bądź zbyt ufny
- Nie gódź się na umowę in blanco
- Przejedź się na próbę
- Przejrzyj historię samochodu
Nie bądź zbyt ufny
Tak, jasne, taka rada na sam początek na pewno nie brzmi przyjemnie. Jakże to tak, nie ufać ludziom? Kłopot jednak w tym, że oszustów i naciągaczy nie brakuje. Wszyscy wiedzą, że podczas jazdy na drodze obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Ale powinna na dobrą sprawę obowiązywać już wcześniej, przy zakupie samochodu.
Nie dawaj więc porwać się euforii, jeśli natrafisz na korzystną ofertę. Nie można pozwolić, aby dobrze brzmiąca oferta osłabiła Twoją czujność. Bo jeśli na papierze to wszystko wygląda aż zbyt pięknie, to coś może się za tym kryć. Na przykład samochód ma jakąś wadę, którą trudno dostrzec gołym okiem.
Również wyjątkowo mały przebieg powinien być raczej powodem do podejrzeń niż radości. Jeśli brzmi to wszystko zbyt pięknie, by było prawdziwe, to może właśnie nie jest prawdziwe. Jak by nie było, ustawianie przebiegu to jeden z najbardziej pospolitych przekrętów w tej branży. Taki zabieg nie kosztuje więcej niż dwieście złotych i zajmuje co najwyżej kilkanaście minut. Więc jak najbardziej zalecana jest ostrożność.
Nie gódź się na umowę in blanco
Bez względu na to, jak bardzo zależy Ci na samochodzie, nie powinieneś przymykać oka na podejrzane warunki spisywania umowy. A do podejrzanych warunków z pewnością powinno się zaliczyć zawarcie pół-umowy, czyli umowy w ciemno (popularnie zwanej też „umową na Niemca”). Umowy takie polegają na tym, że oficjalnie to nie handlarz, lecz poprzedni właściciel auta jest sprzedawcą i to jego dane figurują w dokumencie, handlarz pełni zaś tylko rolę pośrednika, nie rejestrującego auta na siebie, lecz odsprzedającego je kolejnej osobie.
Kłopot z takim układem jest taki, że handlarz, od którego przecież tak naprawdę kupiliśmy wóz, nie będzie brać za nic odpowiedzialności. Na przykład za ukryte wady pojazdu, które wyjdą na jaw po czasie. Podpisując taką umowę dobrowolnie zrzekamy się więc możliwości dochodzenia swoich praw.
Jeszcze gorzej, że nie mamy żadnej pewności, czy człowiek, którego dane widnieją w naszej umowie, naprawdę istnieje. Może padliśmy ofiarą pospolitego oszustwa, może nawet samochód, który nabyliśmy, pochodzi z kradzieży? Nie takie rzeczy się przecież zdarzają!
Przejedź się na próbę
Raczej niewielu nabywców aut domaga się jazdy próbnej, a przecież jak najbardziej mają do tego prawo. I jest to prawo, z którego warto skorzystać. Auto może nam się podobać, kiedy stoi na parkingu, ale przecież nie to jest tu najważniejsze. Bez porównania ważniejsze jest, jak się ono spisuje podczas jazdy. Po to wynaleziono te maszyny! Na pewno nie po to, żeby zbierały kurz w garażu. Uważa się, że półgodzinna jazda próbna to niezbędne minimum, żeby zapoznać się z pojazdem.
Przejrzyj historię samochodu
Wielu nabywców nie zdradza wystarczającego zainteresowania historią auta, które chcą kupić. Tymczasem przejrzenie książeczki serwisowej to podstawa. Możesz tam znaleźć ważne informacje o uszkodzeniach i o tym, gdzie samochód był reperowany, a także czy był poddawany okresowym przeglądom. Powinniśmy też zainteresować się numerem VIN, zdradzi nam on bowiem szczegóły dotyczące nie tylko roku produkcji i modelu, ale również przebiegu, wypadków i napraw w serwisie.
Nie wyobrażam sobie, jak można być tak głupim, żeby podpisać umowę w ciemno… Ale cóż, skoro tak piszecie, to przeraża mnie, że ktoś tak faktycznie robi. Ja jak byłem zdecydowany na auto to jechałem jeszcze drugi raz na oględziny z mechanikiem, który je sprawdzał. To wychodzi taniej, niż późniejsze naprawy zaraz po zakupie…